Leczenie przyczynowe u dzieci to podstawa!

Rozwijająca się u dziecka wada zgryzu ma swoje podłoże. Nie pojawia się znikąd, lecz jest powodowana przez pewne czynniki. Gdy trafia do mnie mały pacjent, nie skupiam się jedynie na tym, jak wyleczyć go za pomocą aparatu. Przede wszystkim szukam przyczyny i ustalam plan jej eliminacji tak, aby terapia była naprawdę skuteczna.

Wyobraźmy sobie dwu-trzyletnie dziecko ze zgryzem otwartym. Jego rodzice oczywiście chcą wyleczyć jego wadę i najczęściej pytają mnie, czy można mu już założyć aparat. Mnie natomiast zastanawia, co takiego wydarzyło się w jego rozwoju, że pojawił się u niego zgryz otwarty. Okazuje się, że ono nadal ssie smoczek lub kciuka i pije z butelki. Przyczyna rozwijającej się wady zgryzu jest więc rozpoznana. Teraz, aby zgryz otwarty się nie pogłębiał, musimy ją wyeliminować. Nie wystarczy wdrożyć leczenie aparatami. Dziecko musi oduczyć się tych czynności, inaczej terapia będzie nieskuteczna. Co więcej, jeśli odstawimy smoczek i butelkę u malca w tym wieku, wada ma dużą szansę cofnąć się samoistnie, bez potrzeby ingerencji za pomocą sił wywoływanych przez aparat ortodontyczny. Oczywiście to zależy od stopnia nasilenia wady i konkretnego przypadku klinicznego, ale tak bardzo często bywa. Usuniemy przyczynę i zgryz będzie miał swobodę pełnego rozwoju.

Takie podejście wymaga bardzo dużego zaangażowania ze strony opiekunów, którzy muszą wpłynąć na swoje dziecko i z nim na co dzień pracować. Często niezbędne jest również włączenie do terapii innych specjalistów – np. psychologa., jeśli nawyk ssania smoczka lub palców jest zbyt silny.

Zgryz otwarty to nie jedyna wada, do której należy w ten sposób pochodzić. Także każda inna wada zgryzu powinna być rozpatrywana z poziomu czynników, które wpłynęły na jej rozwój.

Nie jest więc tak prosto, jak często myśli wielu rodziców: „pójdziemy do ortodonty i się tę wadę wyleczy”. Bez usunięcia przeszkody, trudno będzie osiągnąć optymalny rozwój zgryzu, a leczenie samymi aparatami będzie jak próby zatrzymania rozpędzonego samochodu nie za pomocą hamulca, a stawiania na jego drodze różnych barierek. Będzie on na pewno zwalniał, ale nie wyhamuje w pełni. Na koniec szkody na pewno będą mniejsze, ale nie aż tak, gdybyśmy wyeliminowali ich przyczynę.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *