Ssanie kciuka ma dwa oblicza. Z punktu widzenia ortodonty może prowadzić do wad zgryzu i warunkować nieestetyczny wygląd twarzy dziecka. Z drugiej strony, bardziej psychologicznej, na pewnym etapie rozwojowym malucha, tego typu czynność pomaga mu radzić sobie z emocjami. W jakim więc momencie i jak walczyć z tym nawykiem, tak aby było to jak najbardziej właściwe i korzystne dla dziecka?
Ssanie kciuka lub palców przez dziecko pojawia się z naturalnej potrzeby. To czynność, która uspakaja niemowlę, pomaga mu się wyciszyć i opanować emocje. Niestety, na pewnym etapie wpływa również negatywnie na rozwój zgryzu dziecka. Może m.in. powodować zgryz otwarty, który objawia się niestykaniem się i występowaniem prześwitu między górnymi a dolnymi zębami. To może przekładać się później na duże problemy z wymową i niepoprawnym połykaniem. U dziecka, które długo i intensywnie ssie kciuk, górna warga często jest wysunięta, broda cofnięta, a dolna część twarzy wydłuża się.
Jeśli nawyk ssania kciuka przetrwa do okresu, kiedy zaczynają wyrzynać się zęby stałe to niekorzystne zmiany w uzębieniu i twarzy będą się utrwalać. Na szczęście większość dzieci wyrasta samoistnie z ssania kciuka około 5 r.ż., kiedy jeszcze zmiany w zgryzie mają spory potencjał na spontaniczną i samoistną korektę.
Kiedy tak się nie stanie, lepiej wkroczyć z bardziej radykalnym postępowaniem. Należy jednak pamiętać, aby przeprowadzić to w sposób delikatny, z szacunkiem do dziecka i jego potrzeb.
Piszę to dlatego, że do dyspozycji mamy wiele metod oduczania malucha ssania kciuka. Niektóre z nich np. naklejanie kompozytowych kolców na powierzchnię podniebienną siekaczy na stałe, są często źle odbierane przez terapeutów z innych dziedzin. Stosowanie takich aparatów u kilkuletnich dzieci jest tematem kontrowersyjnym i przez część specjalistów uważanych za niekorzystne psychologicznie. Kolce działają w ten sposób, że dziecko wkładając do buzi palec, natrafia na nie, co utrudnia mu ssanie. Mały człowiek, który chciał się w ten sposób uspokoić i wyciszyć, może wpaść w jeszcze większą irytację i niepokój. Może to więc być odbierane jako rodzaj siłowego oduczania dziecka ssania kciuka.
Podejmując więc próby walki z tego typu przyzwyczajeniem, należy rozważyć wszelkie korzyści i wady stosowanej metody. Jeśli nawyk dotyczy małego 3-4 letniego dziecka, u którego wada zgryzu już się pojawiła, ale jest mało nasilona, należy zacząć od mniej radykalnych kroków. Staramy się wówczas dziecko odzwyczajać łagodnymi metodami np. odwracając jego uwagę od ssania palca za pomocą innych ciekawych dla niego czynności. Jeśli widzimy, że potrzeba ssania jest duża i dziecko ma ewidentne deficyty emocjonalne, warto zasięgnąć pomocy psychologa.
Jak już wspominałam większość dzieci wyrasta z nawyku ssania kciuka do ok. 5 roku życia. Jeśli jednak występuje u dziecka głębszy problem psychologiczny albo ma ono większą skłonność do utrwalana nawyków i przyzwyczajenie przenosi się na kolejne lata, a łagodne metody nie przynoszą skutku, warto wówczas sięgnąć po bardziej radykalne rozwiązania. U 7-8 latka ssanie kciuka ma już bardzo poważne konsekwencje. Wada zgryzu jest już bardzo utrwalona, a szczęka zniekształcona, co objawia się w wyglądzie młodego człowieka.
W takiej sytuacji dla dobra dziecka stosuje się różne aparaty ortodontyczne, które uniemożliwiają wkładanie palców do buzi. Uważam, że tutaj bilans zysków i strat przeważa na korzyść stosowania bardziej radykalnych metod. W takim wieku nie można już zwlekać z leczeniem zniekształconego zgryzu. Nieestetyczny wygląd i trudności w wymowie będą gorzej wpływać na samoocenę tak dużego dziecka niż niemożność regulowania emocji poprzez ssanie. Poza tym taki pacjent jest już starszy i zdecydowanie lepiej toleruje noszenie aparatów montowanych na stałe w jamie ustnej i jest w stanie zrozumieć, że powinien oduczyć się ssania kciuka.
U mojej pacjentki zaczęliśmy od założenia kolców kompozytowych. Jednak nawyk był tak silny, że dziewczynka pokonała nawet tego typu metodę, urywając w pewnym momencie noszenia aparatu jeden z kolców. Dlatego w drugim etapie założyłyśmy aparat z metalowymi kolcami i to ostatecznie zadziałało. Po ok. 3 miesiącach oduczania pacjentki ssania kciuka, aparat ten został zdjęty i rozpoczęłyśmy już leczenie wady zgryzu aparatami do poszerzania szczęki i prostowania zębów. Jak widzicie, na tym etapie efekty leczenia dają kolosalną różnicę. Dziewczynka na kolejnych wizytach, gdy jej zgryz zaczął się zamykać, jej twarz zaczęła lepiej wyglądać, a ona coraz częściej się uśmiechała i podniosło się jej poczucie własnej wartości
Nawet tak, wydawałoby się, błaha sprawa jak oduczanie ssania kciuka może mieć różne aspekty i należy do niej podejść bardzo indywidualnie, oddzielnie analizując konkretny przypadek i w zależności od wieku dziecka, jego profilu psychologicznego oraz wady zgryzu, dobierając do niego metodę poradzenia sobie z tym nawykiem.
Dziękuję za ten wpis! Mam w domu prawie 4 latka, który bardzo mocno ssie kciuk. Ma pokrzywione zęby i nawet stracił górna jedynkę po wypadku na rowerze. Ale zauważyliśmy ostatnio, że ssie mniej; że rozumie, że nie może. To jest silniejsze od niego ale jak powiemy aby wyjął palec z buzi to to robi. Mam nadzieję, że sam niedługo się tego oduczy.
Pediatra radził, aby niemowlakowi ubierać za długie rękawy, tak aby przykrywały dłoń i dziecko nie mogło ssać kciuka. Można nawet zawiązać rękaw na supeł, aby dziecko nie podciągało tego rękawa. Podobno należy odzwyczjać od ssania przed 1 urodzinami bo potem jest już coraz trudniej.
1. Co sądzi Pani o takiej metodzie?
2. Kiedy jest najlepszy okres na odzwyczajenie od ssania?
3. Dziecko nie toleruje smoczka. Czy usilnie próbować zastąpić nim kciuk jako „mniejsze zło”? Jeśli tak to jaki smoczek wybrać?