„Krzywe dwójki” to nie tylko estetyka. U dziewczynki, której przypadek dziś opisuję, były początkiem większej historii ortodontycznej. Na szczęście uchwyconej w idealnym momencie.
Dziewczynka zgłosiła się do mnie z mamą w wieku 8 lat, ponieważ rodziców zaniepokoiły jej krzywo wyrzynające się górne, stałe dwójki. Problem był wyraźnie widoczny, ponieważ zęby zaczęły rosnąć niemal w poprzek! I choć z perspektywy rodzica może się wydawać, że po prostu „dwa zęby źle rosną”, dla ortodonty to czerwone światło informujące, że w układance szczękowo-zgryzowej dzieje się więcej, niż widać na pierwszy rzut oka.

Przed leczeniem, fot. Mama Ortodonta
Już podczas konsultacji okazało się, że problem nie dotyczy tylko samych dwójek. U pacjentki stwierdziłam istotne zwężenie szczęki skutkujące brakiem miejsca na stałe zęby oraz obustronny zgryz krzyżowy. W uzębieniu mieszanym, czyli takim, gdy w jamie ustnej dziecka są jeszcze mleczaki, ale pojawiają się też już zęby stałe, takie rozpoznanie to wyraźny sygnał, że nie ma na co czekać i należy jak najszybciej wdrożyć terapię ortodontyczną. Nie zwlekamy, aż wyrżną się wszystkie stałe zęby, bo do tego czasu problem się tylko pogłębi. Szczególnie w sytuacji, gdy już teraz język nie ma gdzie się prawidłowo układać, a szczęka zamiast się rozrastać zapada się i zwęża.
Z mamą dziewczynki podjęłyśmy wspólnie decyzję o rozpoczęciu leczenia. Pierwszym krokiem była rozbudowa szczęki przy pomocy aparatu bioblok, czyli aparatu ruchomego służącego właśnie do ekspansji łuków zębowych. To był szybki, zaledwie 4-miesięczny etap. Czasem rodzice pytają, czy to „nie za wcześnie” na takie działania – a ja odpowiadam: jeśli wiemy, że zgryz nie rozwija się prawidłowo, to właśnie w dzieciństwie mamy największe szanse, aby z dobrą skutecznością i wysoką przewidywalnością leczenia skorygować.
Po rozbudowie szczęki zrobiło się znacznie więcej miejsca na zęby w łuku. W efekcie jedna z dwójek, która wcześniej rosła niemal w poprzek w miarę wyrzynania zaczęła samoistnie korygować swoje ustawienie, co było najlepszym potwierdzeniem, że działamy we właściwym kierunku.

W trakcie leczenia, fot. Mama Ortodonta
Kolejnym krokiem terapii było leczenie stałym aparatem ortodontycznym typu D-gainer (4+2). Jest to aparat stały stosowany w uzębieniu mieszanym, w przypadku którego, zamki przyklejane są tylko na stałe siekacze i trzonowce, a czasem wspomagająco na zęby mleczne. Całe leczenie trwało około roku, a jego celem byłą rozbudowa szczęki, uszeregowanie górnych siekaczy i co najważniejsze wyjście ze zgryzu krzyżowego. Nasz cel został osiągnięty bez większych komplikacji i w dość krótkim czasie.
Dziś dziewczynka ma za sobą aktywną fazę leczenia, nosi aparat retencyjny, czyli pozwalający utrzymać efekty i jest pod stałą opieką. Przychodzi na kontrole co kilka miesięcy, które są ważne, ponieważ zgryz nadal się rozwija i następuje wymiana zębów na stałe. Na tym etapie nie przewidujemy już dalszego leczenia, choć jeśli w przyszłości coś się zmieni np. pod wpływem wyrzynania się kolejnych zębów stałych, jesteśmy gotowi zareagować.
Co ciekawe i wcale nie tak rzadkie, u tej pacjentki historia nieprawidłowego rozwoju zgryzu zaczęła się dużo wcześniej i wcale nie bezpośrednio w jamie ustnej! Dziewczynka jest alergiczką, a więc jak wiele dzieci z problemami oddechowymi, w okresie niemowlęcym i przedszkolnym często oddychała nieprawidłowo przez usta zamiast przez nos. A to oznaczało złą pozycję spoczynkową języka, zaburzenia w napięciu mięśni jamy ustnej, co w konsekwencji prowadziło właśnie do zwężenia szczęki i pojawienia się wady zgryzu.

Po leczeniu, fot. Mama Ortodonta
Dlatego właśnie leczenie ortodontyczne nie powinno się ograniczać do „prostowania zębów”. Zwłaszcza u dzieci ważne jest działanie wielotorowe i jeśli potrzeba włączyć do terapii laryngologa, alergologa, logopedę, a także odpowiednie wsparcie rodziców w kształtowaniu prawidłowych nawyków. Ortodonta patrzy szerzej: na sposób oddychania, pozycję języka, napięcia mięśniowe, proporcje twarzy. Tylko wtedy leczenie ma szansę być naprawdę skuteczne i trwałe.
Historia tej dziewczynki to dobra ilustracja tego, że szybka diagnoza w dobrze dobranym i w odpowiednim, wczesnym momencie konkretny plan leczenia, mogą skrócić terapię i zminimalizować jej zakres. To nie muszą być całe lata dzieciństwa spędzone z aparatem.
Leave A Reply