Rodzice przychodząc z dzieckiem do ortodonty często nie wiedzą, czego mogą się spodziewać na pierwszej wizycie. Niepokój i niewiedza opiekuna często udziela się też dziecku, dlatego w tym wpisie chcę pokazać jak taka konsultacja wygląda w mojej klinice. Mam nadzieję, że to pomoże rozwiać niepotrzebne obawy.
Zawsze podkreślam, że bardzo ważna jest profilaktyka wad zgryzu i jeżeli rodziców coś niepokoi w rozwoju jamy ustnej ich dziecka, to powinni zgłosić się do ortodonty nawet z niemowlakiem. Leczenie przechwytujące daje najlepsze efekty, bo zaczynamy działać w optymalnym czasie, stawiając na leczenie przyczynowe maksymalnie tak bardzo, jak to jest tylko możliwe.
Rozwój kości twarzoczaszki trwa do ok. 10 roku życia, później wzrost twarzy jest zakończony i zmiany w zakresie jej proporcji są mocno ograniczone. Dzieci w wieku wczesnoszkolnym i przedszkolnym są najbardziej „wdzięcznymi” pacjentami, dla których autorytet rodzica, nauczyciela czy lekarza bardzo się liczy. Warto wykorzystać ten etap rozwojowy na owocną współpracę. Dobrze zaplanowana terapia i aktywna współpraca w zespole rodzic-lekarz-dziecko zwykle przynosi szybkie oraz bardzo naturalne efekty i co bardzo ważne są one również trwałe.
Dziecko jest wyjątkowym pacjentem i jako lekarze powinniśmy traktować je wyjątkowo – z szacunkiem do jego strachu, z akceptacją do czasami trudnych zachowań. Dziecko zestresowane nie zachowuje się „źle” w gabinecie, bo tak chce, ale dlatego, że inaczej nie umie. To my dorośli musimy wziąć za to odpowiedzialność i wyposażyć je w narzędzia, dzięki którym nauczy się obniżać swoje napięcie i stres, aż w końcu nam zaufa i pozwoli na działania terapeutyczne.
Jak ja staram się to robić?
Jak wiadomo, dzieci są różne. Mniej i bardziej otwarte, mniej i bardziej wrażliwe, część ma za sobą już trudny bagaż doświadczeń lekarskich i związane z tym małe traumy. W mojej klinice L’experta specjaliści pracujący z dziećmi wykazują dużą dozę akceptacji dla ich zachowania. Wiemy, że wizyta u ortodonty to trudna i stresująca sytuacja dla niejednego dorosłego, a tym bardziej dla dziecka. Maluch poznaje nowy gabinet i lekarza. Podczas wizyty pojawiają się kolejne obce osoby np. panie asystentki. Dziecko może być zdezorientowane i wystraszone.
Na pierwszą wizytę rodzic lub rodzice wchodzą do gabinetu razem i są poproszeni o zajęcie wyznaczonych miejsc, dziecko może usiąść na kolanach, na fotelu albo spokojnie chodzić po gabinecie i się rozglądać. Dziecko jest głównym bohaterem spotkania, dlatego to z nim najpierw się witam i nawiązuję przelotny kontakt oraz informuję, ze teraz chwilę porozmawiam z rodzicem.
Jeśli dziecko jest małe 2-3 letnie lepiej, żeby w klinice był obecny drugi opiekun, który zajmie malucha w trakcie rozmowy lub wyjdzie z nim do poczekalni. Dziecko 6-7-letnie jest już na tyle dojrzałe, że potrafi spokojnie przeczekać rozmowę w gabinecie. Jeżeli jednak ma trudności z cierpliwością, to możemy mu coś zaproponować lub moje asystentki próbują zainicjować, jakąś cichą rozmowę i je czymś zainteresować.
Rodzic jeszcze przed wejściem na konsultację wypełnia ankietę medyczną i stomatologiczną o zdrowiu dziecka i na jej bazie rozmawiamy. Wywiad jest dość szczegółowy i zależny od tego, z jakimi problemami boryka się mały pacjent. Czasami jest tak, że omawiamy poszczególne etapy rozwoju od urodzenia, aż do tego momentu, kiedy pojawił się w moim gabinecie. Rozmowa dotyczy tego na co chorował, jak wyglądały jego pierwsze miesiące życia, rozszerzanie diety, karmienie piersią itd. Z reguły większość rodziców, która się do mnie zgłasza jest świadoma, że będzie o to pytana. Np. rodzice pacjentów kierowanych na wizytę ortodontyczną przez logopedów zwykle wiedzą na co zwrócić uwagę w rozmowie i jaki jest cel kontroli. Wtedy dobrze się nam rozmawia i szybko nawiązuje się płaszczyzna porozumienia.
W trakcie rozmowy z rodzicem obserwuję kątem oka dziecko, które wtedy zachowuje się w miarę swobodnie. Zwracam uwagę na to, jak ono oddycha, czy ma otwartą buzię, jak wygląda jego wyraz twarzy itp. Z tego można bardzo wiele wyczytać. Po wywiadzie z opiekunem wracam do rozmowy z dzieckiem. Wtedy też obserwuję, jak mówi. W kolejnym kroku robię przygotowanie do wykonania badań. Osobiście wyznaję zasadę, że nic na siłę. Nigdy nie zrobiłabym, żadnego badania bez zgody dziecka w jakimkolwiek stopniu przemocowo. Staram się stosować metodę: „powiedz, pokaż, zrób”. Najpierw tłumaczę dziecku i opowiadam, co będziemy robić. Potem pokazuję, czego do tego użyję. Czekam na reakcję dziecka i jego akceptację. Dopiero, gdy to nastąpi, delikatnie przechodzę do działania. Mówię więc, że obejrzymy jego zęby, pokazuję lusterko dentystyczne, które do tego wykorzystam, pytam czy mi na to pozwoli i dopiero wtedy przystępuję do czynności, czyli oglądam zgryz i uzębienie dziecka, a potem wykonuję fotografie itp. Większość dzieci na tym etapie współpracuje.
W kolejnym kroku, po wywiadzie i zbadaniu, ponownie następuje rozmowa z rodzicem. Wówczas przekazuję, co wstępnie wynika z przeprowadzonej kontroli i jaki jest ewentualny problem. Rozmawiamy o tym, czy już przystępujemy do leczenia, czy może jeszcze czekamy aktywnie obserwując rozwój zgryzu dziecka.
Jeżeli wstępnie decydujemy się na terapię, to często kolejnym etapem jest pobranie wycisków lub/i wykonanie zdjęć rentgenowskich. W zależności od tego, jak potoczy się ta wizyta, rodzic wyraża zgodę na wyciski i leczenie dziecka lub umawiamy się na kolejną wizytę za pewien czas.
Jeśli zapada decyzja o pobraniu wycisków najpierw tłumaczę dzieciom pokazując łyżkę wyciskową, że użyję łopatki, na którą nałożę specjalną plastelinę do odbicia ząbków. Wykonanie wycisków to dość newralgiczny moment, bo wymaga włożenia do buzi dziecka łyżki z masą wyciskową co nie jest bolesne, ale może być nieprzyjemne. Dzieci wtedy często protestują. Jeżeli mały pacjent reaguje lękowo i nerwowo, to taką wizytę z wyciskiem odraczamy o 2-3 miesiące. Dziecko ma wówczas czas na oswojenie się z nami i miejscem, a także „dorośnięcie” do zabiegu.
Bardzo delikatne postępowanie przynosi wiele korzyści. Jeżeli początkowo wystraszony mały człowiek zostanie przeprowadzony przez cały proces w sposób łagodny, to później zwykle jest bardzo wdzięcznym pacjentem. Oswaja się, otwiera, uśmiecha na kolejnych wizytach, chętnie rozmawia i nie chce wyjść z gabinetu. Niektóre dzieci, które już noszą aparaty naprawdę zaczynają lubić do nas przychodzić. Po każdej takiej wizycie już wiedzą, że czeka na nich u nas koszyczek z drobnymi prezentami i wyczekują tego momentu. Dzieci mogą sobie same wybrać jedną rzecz i to też jest coś na co bardzo zwracają uwagę i co zachęca je do przyjścia na kolejne wizyty.
Podobne wpisy
Dziecko z ADHD w gabinecie ortodontycznym
21 października 2024Poszerzanie szczęki
24 września 2024Dlaczego aparaty ortodontyczne dobiera się po szczegółowej diagnostyce?
16 września 2024