Dziś ponownie dyskusyjny temat. Tym razem o samodzielnym stosowaniu urządzeń wspierających terapię logopedyczną, zakładanych w jamie ustnej.
Jako ortodonta bardzo sobie cenię współpracę ze specjalistami z innych dziedzin. Zawsze podkreślam jak ważne jest holistyczne spojrzenie na prawidłowy rozwój nie tylko zgryzu, ale i całej twarzoczaszki oraz leczenie wszelkich występujących nieprawidłowości. Przykładem takiego podejścia jest autorski program Orthokids Therapy, który wypracowałam wraz z moim zespołem w klinice L’experta. Obejmuje on leczenie ortodontyczne wraz z opieką logopedyczną (m. in. w zakresie ćwiczeń GOP-ex) oraz treningami oddychania metodą Butejki. Każdy pacjent jest bardzo dokładnie diagnozowany i często okazuje się, że potrzebna jest również współpraca w zakresie fizjoterapii czy osteopatii, laryngologii lub alergologii itp. Patrzę więc na problem zawsze w sposób kompleksowy. W razie potrzeby kieruję pacjenta do odpowiednich specjalistów, tak aby stworzyć środowisko dobroczynne dla całego jego zdrowia, a wada zgryzu jest obszarem, którym zajmuję się osobiście.
Na szczególną uwagę zasługuje współpraca na linii ortodonta-logopeda. Wielokrotnie o niej pisałam i wiele razy podkreślałam, że zaburzenia z obu obszarów bardzo często współwystępują i mogą na siebie wzajemnie oddziaływać, dlatego tak ważna jest dobra komunikacja i równoległe współdziałanie specjalistów z obu dziedzin. Na dowód tego jak jest to istotne, niech będzie fakt, że wśród czytelniczek mojego bloga i obserwatorek kanałów social media jest wiele Pań logopedek. Czytają moje wpisy, rozmawiamy w komentarzach i poprzez wiadomości prywatne. Ja również dołączam do grona ich obserwatorów. Mam wielu pacjentów przysyłanych przez tych specjalistów. Ja działam w swoim obszarze, oni w swoim, na bieżąco wymieniamy się feedbackiem z terapii, ustalamy wspólnie dalsze kroki i taka współpraca przynosi najlepsze efekty!
Ostatnio w środowisku ortodontyczno-logopedycznym pojawiła się dyskusja na temat urządzeń z pogranicza obu tych dziedzin do stosowania w jamie ustnej. Są to różnego rodzaju płytki przedsionkowe, trainery i urządzenia miofunkcjonalne. Niektóre z nich mają za główne zadanie wspierać terapię logopedyczną. Przeznaczone są do leczenia upośledzonych funkcji motorycznych jamy ustnej takich jak obniżone lub wzmożone napięcie mięśni, nieprawidłowe oddychanie oraz połykanie. Tymczasem wielu logopedów opisując efekty terapii takim urządzeniem uważa, że dodatkowo, jako efekt uboczny, pojawia się poprawa zgryzu. Producenci szkolą ich jak samodzielnie stosować te urządzenia.
Dyskusja dotyczy tego, czy rzeczywiście logopedzi powinni wykorzystywać tego typu „aparaty” bez konsultacji z ortodontą? Faktem jest, że są to urządzenia do stosowania w jamie ustnej, które wywołują pewne siły. Faktem jest też, że każde takie działanie może wpływać na zgryz! Na przykład niektóre z tych urządzeń robią to dość czynnie, zamykając np. zgryz otwarty poprzez intruzję zębów bocznych, jednak niejednokrotnie przy zgryzach otwartych pacjent potrzebuje owszem intruzji, a przede wszystkim porządnej ekspansji, czego aparat gotowy typu trainer czy urządzenie miofunkcjonalne nie zrobi.
Tego typu urządzenia owszem poprawiają funkcje, ale nie są w stanie dokonać aktywnego poszerzenia szczęki, tak aby szerokie i płaskie podniebienie po jej ekspansji umożliwiło dziecku uzyskanie prawidłowej postawy jamy ustnej – czyli jego język powinien być oparty o szerokie podniebienie przy zamkniętych ustach.
Osobiście uważam, że oczywiście tego typu urządzenia stosowane w sposób mądry i rozsądny mogą okazać się użyteczne, ale pod warunkiem, że są wykorzystywane po konsultacji z ortodontą, który dokona odpowiedniej, wnikliwej diagnostyki i oceni, czy pacjent nie wymaga przeprowadzenia odpowiedniej terapii ortodontycznej. Niestety musimy być też świadomi, że są lekarze, którzy swoją praktykę koncentrują na aparatach stałych, a wówczas nie będąc mentalnie w terapii wczesnego leczenia dzieci, odsyłają małych pacjentów do czasu, aż wyrosną stałe zęby. Tymczasem, ekspansję łuków zębowych, jeśli jest potrzeba można przeprowadzić już u 4-5 latków i naprawdę nie warto czekać, ponieważ nieprawidłowa postawa jamy ustnej z językiem NIE opartym o podniebienie utrwala się. I żadna terapia miofunkcjonalna nie pomoże, jeśli nie ma gdzie ułożyć języka. Myślę, że jest to jasne i logiczne. Przypadkowo zamknięty zgryz otwarty, bez poszerzenia łuków zębowych, będzie miał tendencję do nawrotu.
Dochodząc do sedna, powtórzę jeszcze raz, że według mnie najlepszym rozwiązaniem jest aktywna współpraca na linii ortodonta dziecięcy-logopeda. Podchodząc z troską do pacjenta i chcąc dla niego jak najlepiej, widząc problemy natury logopedycznej odsyłam go do dobrego specjalisty. Nie ignoruje problemu, zwracając uwagę tylko na zgryz. Nie próbuję sama, jakby przy okazji leczyć wady wymowy. Uważam, że są osoby, które zrobią to kompetentnie i wraz ze mną doprowadzą do stanu, w którym pacjent zyska właściwe napięcie mięśniowe w jamie ustnej, dobrą pozycję spoczynkową języka, a jako zwieńczenie sukcesu wspólnej terapii piękną wymowę i idealny zgryz.
Dzień dobry, chciałabym poprosić o poradę. Jestem młodym logopedą i mam w terapii w przedszkolu dziewczynkę lat 4,5., która nie ma górnych jedynek i dwójek przez co źle wymawia głoski dentalizowane. Oprócz tego słabo gryzie i mało je. Dziewczynka jest podobno pod opieką stomatologa i prawdopodobnie brak uzębienia wynika z wady genetycznej. Będę miała w poniedziałek konsultacje z mamą i skupiam się na pogłębionej diagnozie ponieważ dziecko ma również problemy z integracja sensoryczną. Proszę o pomoc jak pokierować rodziców odnośnie spraw ortodontycznych i na czym się skupić w swojej terapii. Z góry dziękuję za pomoc.