Zdarzyło mi się parokrotnie mieć pacjenta, u którego wykonaliśmy diagnostykę i przygotowany został plan leczenia, ale z jakiegoś względu sama terapia została odłożona na potem. Taka osoba wróciła do mnie po kilku latach z chęcią rozpoczęcia leczenia i okazało się, że teraz mam na nie nieco inny pomysł. Pacjent w takiej sytuacji zazwyczaj pyta skąd taka zmiana? Czy poprzednia strategia była błędna? Nie, nie była, ale w samej ortodoncji nastąpił w tym czasie pewien rozwój, metody i techniki leczenia nieco się zmieniły, dlatego to, co kilka lat temu było najwłaściwszym rozwiązaniem dziś może mieć nowego, lepszego następcę.
Medycyna w obecnych czasach bardzo mocno się rozwija. Z każdym rokiem we wszystkich jej dziedzinach postępują duże zmiany. Dotyczy to również stomatologii i ortodoncji. Pojawiają się nowe metody leczenia, techniki oraz aparaty i tylko nadążając za postępem można być naprawdę dobrym specjalistą. Lekarze, którzy kończą studia i specjalizacje są świadomi tego, że będą musieli do końca swojej kariery, a więc przez ok. 30-40 lat, ciągle poszerzać i aktualizować swoją wiedzę. Ja też przykładam do tego bardzo dużą wagę, uczestnicząc co roku w kilkunastu nie tylko polskich, ale i międzynarodowych kursach i szkoleniach, czytając aktualne prace naukowe itp. W ten sposób moje podejście do leczenia pacjentów również ewoluuje.
Każdy z nas dobrze wie jak wygląda postęp technologiczny. Kupując dziś super smartphona, z pięknym wyświetlaczem, niezwykle szybkim systemem operacyjnym i świetnym aparatem, za dwa lata już inaczej patrzymy na jego jakość. Pojawiają się na rynku nowsze, bardziej ulepszone modele i ten nasz mimo, że jeszcze tak niedawno był taki wow, teraz już wydaje się nieco zdezaktualizowany i nie na czasie. Nie znaczy to jednak, że na tamten momentem jego zakup był zły. Nie, był bardzo dobry, na miarę swoich czasów. Podobnie jest z leczeniem, także ortodontycznym. Jako specjalista zawsze wybieram dla pacjenta najlepsze dostępne w danym momencie z punktu widzenia mojej wiedzy i dostępnych metod sposoby leczenia. To, że z czasem one się zmieniają to bardzo dobrze. To świadczy tylko o rozwoju lekarza, a nie jego błędach we wcześniej podejmowanych decyzjach terapeutycznych.
Jako przykład mogę podać moje podejście do stosowania aparatów wyjmowanych u dzieci. Akrylowy aparat ruchomy – popularna płytka Schwarza według mnie daje słabe efekty terapeutyczne wynikające pewnie z kiepskiej współpracy ze strony pacjenta. Byłam zniechęcona do prowadzenia tego typu leczenia u młodszych dzieci. Radziłam rodzicom, aby niwelowali przyczyny pojawiającej się wady zgryzu i zgłosili się za jakiś czas, gdy dziecko będzie już mieć część zębów stałych i będzie można je leczyć stałym aparatem częściowym. Moje zdanie na temat aparatów wyjmowanych zmieniło się, gdy poznałam system aparatów Bioblok. Aparat Bioblok do rozbudowy noszony 24 godziny na dobę i aktywowany codziennie przez rodzica w postaci rozkręcania śruby przynosi szybkie efekty w krótkim czasie. Od momentu, kiedy nauczyłam się jak pracować z tym aparatem stosuje go z powodzeniem u małych dzieci.
Przypuszczam, że za kilka lat moje wybory w sposobie leczenia również będą inne niż dziś. Obiecująco wygląda np. rozwijający się trend stosowania mikroimplantów w ortodoncji i aparatów opartych o ich wykorzystanie.
Ciągły rozwój jest więc nieunikniony. Lekarz, który od lat stosuje te same metody i schematy postępowania, na pewno będzie uzyskiwał efekty, ale mogą one być np. mniej korzystne dla pacjenta w stosunku do tych bardziej nowoczesnych. Tak jak np. szkoła leczenia ekstrakcyjnego. Są ortodonci, którzy nadal proponują pacjentom usuwanie zębów, aby móc wyleczyć ich zgryz. Natomiast obecnie jest wiele bardzo dobrych metod rozbudowy łuków, które pozwalają tego uniknąć, szczególnie u osób młodych przy jednoczesnej możliwości prawidłowego pomieszczenia zębów w łukach. Nie znaczy to, że u niektórych pacjentów metoda ekstrakcyjna będzie zła, może jest innym rozwiązaniem, może gorszym, a może nie. To nie jest zero-jedynkowe , dlatego w tym miejscu muszę jednak wspomnieć, że są wady, gdzie usunięcie zębów jest nieuniknione.
Zachęcam więc do spojrzenia na zmiany w sposobach leczenia, jako na postęp i zaletę, coś co powinno dobrze świadczyć o lekarzu.
Czy zdanie Pani Doktor dotyczące leczenia nakładkami Invisiglin również się zmieniło? Czy niewiele wad zgryzu można nimi wyleczyć?
Mi osobiście ortodonta zalecił właśnie takie leczenie ze względu na stan mojego przyzębia- ubytki w tkance kostnej, podobno w innego typu aparatach są za duże siły wywierane na zęby co mogłoby zaszkodzić. Nie jestem do końca przekonana do tego typu aparatu i szukam różnych opinii.
Dzień dobry
czy moze Pani doktor polecić specjaliste z Wrocławia który umie pracować z bioblokami
pozdrawiam
Fajny wpis. U mnie zastosowano tzw. leczenie ekstrakcyjne i do tej pory sobie wyrzucam, że może gdybym poszukała innego lekarza albo odłożyła założenie aparatu w czasie (co i tak odwlekałam przez kilka lat), to udałoby się wyprostować zęby bez konieczności usuwania. Ale w 2008 roku niestety ortodoncja w Polsce była dużo mniej rozwinięta niż teraz. CAD z tego, co zdążyłam się zorientować (żeby czuć się mniej winna wobec siebie) zaczęło się rozpowszechniać dopiero po 2010 roku. Szkoda, że urodziłam się kilka lat za wcześnie, żeby załapać się na nową falę 🙂
Prosze sobie nie wyrzucać, w każdej dziedzinie medydyny tak jest inaczej by nas leczono 10 lat temu, inaczej teraz. Czasem nawet po 1-2 latach plan leczenia może się różnić, bo następuje ciągły rozwój.
Są też przypadki że leczenie ekstrakcyjne jest jedyną możliwą opcją.